Jak napisałam, za mało płynów, żeby cokolwiek z nimi zrobić, ale coś tam jednak przenika... Np. mężczyzna może zarazić się HIV od kobiety. Może to zbyt mała ilość, by mogła zostać wykorzystana w sposób, jaki opisałam, ale na tyle duża, by była odczuwalna i by móc się zorientować, że ta magia nie jest taka sobie zwyczajna?Oksa pisze:A jednak w tej samej części przy rozmowie z Curranem, Kate rozmyśla o tym, że uprawianie z nią seksu oznacza dzielenie się po trochu jej magią. Jak w końcu jest?
[spoiler]Wracając do Julie - nadal uważam, że lepsze byłoby przyznanie się, jak sytuacja wygląda. Prawdopodobnie by uciekła, zaczęła unikać Kate, nie zdziwiłoby mnie to, ale to mimo wszystko lepsza opcja niż gdyby Kate się zapomniała i ów fakt spadłby na głowę Julie jak fortepian.
Hm, nie sądzę, by Roland miał władzę nad Julie - Kate nie rządziła Voronem. To rodzica na ogół nie zwraca się rozkazująco, ale zawsze coś tam się wymsknie, zwłaszcza w gniewie. [/spoiler]
[spoiler]Może głos w głowie Kate to spersonifikowana magia? To też jakaś możliwość. Ale ja obstawiam za Rolandem. Wyjdą kolejne części to się przekonamy, ale równie dobrze autorzy mogą nas strollować i nigdy nie dać odpowiedzi.

[spoiler]I jeszcze Voron. Informacje podane w tej części nie zgadzają się z tym, co Kate mówiła w bodajże Magia parzy - tłumaczyła, że Voronowi nie udało się zrobić z niej zimnego, socjopatycznego zabójcy, ponieważ widziała, że mu na niej zależy. Wymieniała kupienie zielonego swetra zamiast niebieskiego (mimo że był droższy), bo lubiła zielony, że Voron trasy wędrówek ustalał tak, żeby przecinały strumienie, bo Kate uwielbiała się w nich bawić.
Ze słów Evdokii wynika, że Voronowi zupełnie na Kate nie zależało, że była tylko środkiem do celu, narzędziem. Jak jest naprawdę?
Czuję, że Voron coraz bardziej mnie fascynuje.
