Dobra, jestem w końcu po 4 sezonie i tak ogólnie rzecz ujmując - podobał mi się, ale jednocześnie wciągnął mnie trochę mniej niż poprzednie sezony.[spoiler]Główna oś Sookie, Bill i Eric - Sookie była jak zwykle sobą, czyli pchała się w sytuacje i robiła rzeczy, które były dla niej szkodliwe, przed którymi wszyscy ją ostrzegali, a ona i tak robiła po swojemu. Wielkiego zdziwienia tu nie ma. Popieram jednak jej decyzję odejścia od obydwu wampirów, chociaż uważam, że była nieco niesprawiedliwa. Nie dała tak naprawdę Erikowi szansy na prawdziwy związek, kiedy powrócił do siebie. Byli ze sobą w momencie, kiedy 70% jego osobowości zniknęło i zostało to, co jej osobiście na daną chwilę odpowiadało.
Bill - tu zgodzę się z Anne, nadal go nie cierpię, ale widzę pewną szansę dla tej postaci. Wyrabia się facet, wyrabia, a już szczególnie w końcowych scenach razem z Erikiem. Podejrzewam, że sojusz między nimi dwojga po zabiciu Nan jest nieunikniony.
Eric - na początku bardzo podobała mi się zmiana jego osobowości, był zabawny, beztroski i skłonny do żartów. A później zrobiły się straszne ciepłe kluchy. Poza tym coś jest nie tak z jego postacią w tym sezonie. Zapomniał kompletnie kim jest, jasne, ale scenarzyści pozbawili go też jego instynktu i podstawowych cech osobowości nie związanych z jego przeszłością. To całe poddaństwo wobec króla, z pokorą znoszenie wyroku śmierci, brak terytorializmu charakterystycznego dla wampirów i ogólne poczucie własnej dumy i wartości... Pozbawili go za dużej ilości świetnych cech. Naprawdę bardzo mi ulżyło, kiedy wrócił do swoich zmysłów. Całkiem inny Eric! Jakiego znamy i kochamy, oczywiście
Pam - najbardziej mi jej szkoda w całym tym syfie. Ze wszystkich sił próbowała znaleźć ratunek dla Erica i zaczęła gnić przez zaklęcie wiedźmy, a w zamian została potraktowana przez niego jak natrętna mucha, kiedy był już sobą. Nie powiem, też bym się wkurwiła na jej miejscu. I w ogóle bardzo wiele jej kwestii mi się podobało, bo były takie prawdziwe, np. o Billu, że jest nienawidzącym siebie dwulicowym kretynem hehe, no i jak mogą mieć wszyscy taką obsesję na punkcie kobiety o tak durnym imieniu jak Sookie

Niezmiennie jedna z lepszych postaci, jak dla mnie.
Jason, Hoyt i Jessica - a to dopiero ciekawy trójkąt i całkowicie się go nie spodziewałam. Jessica to kolejna damska postać, która bardzo mi się podoba i jej wątek jeszcze mnie nie znudził. Cieszę się, że zerwali z Hoytem, bo kompletnie do siebie nie pasowali. On tylko myślał, że nie ma nic przeciwko niebezpieczeństwu, podczas gdy marzył o zwykłym domu, dzieciach i normalnym życiu. W ogóle sposób w jaki zerwał z Jess... rozumiem go trochę, ale w bardzo niewielkim stopniu. Jess natomiast nie oszukujmy się, od początku musiała radzić sobie sama jako wampir, Bill nie okazał się tatusiem roku. Jason jest też ciekawą postacią, podoba mi się kierunek i efekty jego przemiany. Wcześniej mnie irytował, a od końca drugiego sezonu z przyjemnością go oglądam. I cieszę się, że nie jest panterołakiem. Łakiem można się urodzić, a nie stać i koniec, i to mi pasuje. W ogóle cała ta sprawa z Hotshots... Jezu jakie dzikusy, razem z tą nawiedzoną wariatką Crystal na czele. Bardzo dobrze, że się od nich uwolnił i nie łączą go z nimi żadne panterołacze więzy. Myślę, że on i Jess w pewien dziwny sposób pasują do siebie i jestem ciekawa, jak ułoży się ich wątek. Oby żadne z nich nie zginęło, kiedy tak ich polubiłam
Wątki Lafayetta, Jesusa (chociaż jego mi szkoda), Arlene i całej jej rodzinki średnio mnie ciekawiły, więc ich pomijam.
A z Tarą... to byłby niezły twist, gdyby się stała wampirem - czymś, czego nienawidzi najbardziej na świecie. Mam taką małą nadzieję, że jednak to nie był dla niej koniec.[/spoiler]
Dobra więcej grzechów nie pamiętam, może coś w trakcie jeszcze sobie przypomnę
I tak mnie tknął oglądając znowu ten serial jego realizm, to znaczy na tyle na ile wyobrażam sobie wampiry. Istoty nocy, różnorodne tak jak ludzie, tak jak oni dbający o własny gatunek, a jednak szalenie niebezpieczne - nawet te "nawrócone".
The problem with reading a good book is that you want to finish the book, but you don't want to finish the book.