hlukaszuk pisze:Biedny skrzywdzony przez kobietę facet i ona. Jak to się mówi. Kobieta po przejściach i facet z przeszłością? Tutaj mamy właśnie taki klasyczny schemat.
No właśnie. Sądzę, że ta historia bardziej by przeszła, gdyby została upchnięta pomiędzy drugą a trzecią. A tak to mamy troszkę słabszy początek, dwie mocne i po prostu zarąbiste historie Williama i Kaldara, a potem dostajemy znów słabszą opowiastkę, w której Ilona bawi się schematem.
Nie to, że "Steel's Edge" mi się nie podobało. Podobało mi się i to bardzo. W końcu mogliśmy dowiedzieć się co się stało z zaginionym członkiem rodziny Draytonów; jak wygląda etykieta w Dziwoziemi i relacje pomiędzy szlachcicami, a także jak szlachcice spoglądają na zwykłych i pospolitych. W końcu dostaliśmy kogoś, kto ma interesującą moc, ale nie potrafi używać rozbłysku. Nareszcie został popchnięty dalej wątek Sophie, której aż do tego tomu nie byłam pewna. Poza tym na chwilkę - krótką, ale jednak - wróciła Księżna, matka Declana. Sprytna, inteligentna kobieta, która zainteresowała mnie już w pierwszej części.
Muszę jednak przyznać, że ta część to nie to samo, co dwójeczka czy trójeczka.
hlukaszuk pisze:To już niestety ostatnia część tej serii, chociaż tłumaczka twierdzi, że autorzy we wstępie enigmatycznie napisali, że to nie koniec opowieści o Rubieży. Mam ogromną nadzieję, że kiedyś zdecydują się jeszcze coś napisać i będzie to bardziej fantasy niż paranormal, choć szykuje się kolejna para tym razem wśród młodzieży.
Też bardzo bym chciała, żeby Ilona jeszcze wróciła do tej serii. To po prostu wydaje mi się niesprawiedliwie, że inne, niekiedy nawet 10. tomowe cykle paranormal romance, gdzie są tylko podstawiani inni bohaterowie pod ten sam schemat, mają rację bytu, a tutaj cała ta historia wydaje mi się taka... niedokończona.
[spoiler] George i Sophie. Też zauważyłam. Jestem ciekawa czy gdyby miała wyjść kolejna część, to czy byłaby o nich. Swoją drogą - bardzo ciekawa para. [/spoiler]
Wątek 15. letniej Sophie został bardzo rozważnie poprowadzony. Autorka tworzy z niej bohaterkę już nie tylko skrzywdzoną, z ogromną traumą i smutkiem, lecz także niebezpieczną, pragnącą zemsty. Trochę podejrzewałam, że to pójdzie w tą stronę. Ilona miała do wyboru to, albo skrzywdzoną dziewczynę, która nie potrafi poradzić sobie w życiu w ogóle i jest nim przytłoczona do takiego stopnia, że nie wie, jak funkcjonować. Wszyscy wiemy, że Ilona ma słabość do odważnych i silnych bohaterek.
Czytając tą czwartą część miałam małą nadzieję, że Charlotte właśnie taka nie będzie. Może nie tyle, że zostanie przedstawiona, jako postać słaba i naiwna, ale że nie będzie w niej już takiej waleczności i odwagi, jak w poprzednich bohaterkach ( i albo jest ze mną już bardzo źle, albo w każdej z nich - Cerise (siła, umiejętność walki), Audrey (poczucie humoru, spryt), Charlotte (stawianie na swoim) widziałam coś z Kate).
I nie wiem czy taka bohaterka by mi się spodobała. Prawdopodobnie nie.

Ale chciałabym mieć przynajmniej raz styczność z taką postacią w powieści Ilony.
Jeśli zaś chodzi o Draytonowski wątek:
[spoiler] Zaskoczył mnie i to bardzo. Sądziłam, że oprócz George'a i Jacka (pomijając małe wstawki z Rose) nie dostaniemy już w kolejnych częściach żadnego wątku z Draytonami. A tutaj wychodzi na to, że babcia umiera; a jej dawno zaginiony syn to naprawdę niezła szumowina. Nieźle. Sprytnie dołączony wątek. Gdyby miały być kolejne części, to podejrzewałabym, że byłyby jakieś kolejne wydarzenia zahaczające o tę sytuację. A tak do końca nie jestem pewna, dlaczego autorka postanowiła poruszyć tutaj więzi rodzinne Draytonów. Czy miałby to być kolejny krok na drodze dorastania chłopaków i wrzucania ich w wir zmian, dziejących się wokół nich i w nich?
Już pomijając fakt, że w ogóle zdziwiła mnie obecność tego wątku - jego rozwinięcie też było zaskakujące. No pirat na łajbie przewożący niewolników? Serio? Raczej stawiałabym na jakiegoś Plastusia, który szukał przygód, popadł w tarapaty i nie wiedział, jak się z nich wykaraskać. Ale taki czynny udział w przestępstwie? To było dziwne i interesujące. Ale przede wszystkim interesujące. Bardzo spodobała mi się postawa George'a. Widać, że chłopak naprawdę wydoroślał, nie jest tym samym dzieciakiem z jakim spotkaliśmy się w "Na krawędzi". [/spoiler]
Tak naprawdę - patrząc na te wszystkie poprzednie historie - to właśnie zmiana w George'u jest naprawdę niezwykle ciekawa. Jack, choć troszkę inny, nie wydaje mi się, aż tak bardzo odmieniony, jak jego starszy brat. George przeszedł długą drogę i w 4. części jest już prawie całkiem inną osobą niż był w 1. Wciąż jest w nim coś z tego małego dzieciaka, który nie mógł pozwolić umrzeć do końca tym wszystkim zwierzętom i dziadkowi. Ale jest z niego, w tym dorosłym mężczyźnie, bardzo niewiele.
Co do Ręki:
[spoiler] To było dziwne. Podobnie jak Hlu, liczyłam na jakieś zjednoczenie i wspólne działanie. A tak... Właściwie to wciąż nie jestem pewna - Spider żyje czy nie? Nie wyłapałam tego do końca. Walka Sophie ze Spiderem - szok. Ona była od niego o wiele lepsza. Ciekawa jestem co będzie z tą dziewczyną za dziesięć lat, skoro teraz jest dopiero nastolatką.

[/spoiler]
A tak końcowo podsumowując: więcej, więcej, więcej!
I wszystko co Ilony biorę w ciemno.
