Dobrze zatem wy?aduje swoje frustracj?. Prosz? bardzo, ale to TY mnie do tego zmusi?a? xD :
No dobrze... musz?. Zabijcie mnie i ukrzy?ujcie za to ale musz? bo nie wytrzymam. Ale wierzcie mi - pisz? to dla waszego dobra!
Z góry uprzedzam, ?e mam uczulenie na ten cykl, w swej opinii jestem na wskro? subiektywna, wi?c je?li lubisz te ksi??ki drogi Czytelniku/Czytelniczko, to pami?taj ze czytasz to co poni?ej na swoj? w?asn? odpowiedzialno??!
Przeczyta?am ca?o??. To znaczy wszystkie cztery cz??ci sk?adaj?ce si? na cykl. Wi?c mo?na uzna?, ?e wiem z czym to si? je. I na pewno nie z horrorem ani nie z krymina?em jak twierdz? 'coponiektórzy'. ?wie?o po lekturze uwa?a?am, ?e ujdzie w t?oku. Nic szczególnego, ale do prze?ycia. Ale zaintrygowana tematem si?gn??am po inne ksi??ki o wampirach. I poczu?am si? zdruzgotana. Po przemy?leniu sprawy dosz?am to wniosku, ?e Zmierzch i kolejne to jaka? masakra literatury o wampirach.
Ksi??ka to typowe, równe i banalne romansid?o, które wyró?nia jedynie fakt, ?e przypl?ta?y si? te nieszcz?sne stworzenia, w ksi??ce zacnie zwane wampirami.
Edward i Bella s? par? najgorszych postaci literackich z jakimi si? spotka?am. Edzio jest wyidealizowany, jest facetem bez skazy, perfekcyjnym d?entelmenem, wszystkie na niego lec?, ale on wybiera oczywi?cie t? najwi?ksz? szar? mysz w mie?cie. Jest silny oraz m?ski i mo?e by?by w tym przekonywuj?cy gdyby nie fakt, ?e od ponad 100 lat jest dziewic?. Wybaczcie, ale ja wysiadam. Znacie powiedzenie, ?e nadmiar zalet to du?a wada? To ma by? w ogóle wampir? Istota która ?y?a na prze?omie wieków, prze?y?a w?asn? ?mier?, pi?a ludzk? krew? I co, popieprza sobie do ogólniaka w trampkach i rudych w?oskach na ?el? WTF?! Czasem mia?am nieodparte wra?enie, ?e tym co mnie pcha?o dalej do czytania by?a irytuj?ca i nie daj?ca spokoju my?l: Do cholery ugry? j? wreszcie! Chyba nie musz? mówi?, ?e Edzio - 100 letni wampir i prawiczek z tym samym sta?em - mia? te swoje pieprzone rozterki natury moralnej, etycznej i chyba psychicznej te?. Bo?e, ?eby si? przez ca?e stulecie za spódnica nie obejrze?? No nikt mi nie powie, z tym facetem MUSI by? co? nie tak.
No i Bella, m?oda dziewczyna o temperamencie kluchy, która potrafi tylko piszcze? i ba? si?. ?wietnie by si? nadawa?a do grania w tanich, tandetnych horrorach, a nie do pe?nej uniesie? mi?osnej historii. Jest tak nieciekawa, ?e nawet rzyga? mi si? nie chce, faktycznie, Edward przy niej wypada nadzwyczaj korzystnie. Z racji tego, ?e narracja jest prowadzona z jej punktu widzenia zostajemy zasypani pe?nymi akcji, porywczymi opowie?ciami o tym jak to Bella robi sobie ?niadanie i je na nie p?atki, jak ?cieli sobie ?ó?ko, jak myje z?by i wiecznie si? przewraca. Nie ma ?adnych zainteresowa? oprócz gotowania ojcu obiadów, jej niezdarno?? jest przerysowana i przesadzona. I ta nudna, md?a i flegmatyczna dziewucha wzbudza nagle zachwyt w ca?ej wsi! Wszyscy ch?opcy ze szko?y za ni? lataj? i tylko Bóg jeden raczy wiedzie? dlaczego! Wygl?da przeci?tnie, uczy si? przeci?tnie, nie ma ?adnych osi?gni??, jej ?ycie towarzyskie jest niemal martwe, bystro?ci? umys?u nie grzeszy... Jakie? k***a nieporozumienie!
Dalej fabu?a... jaka w ogóle fabu?a? Ponad po?owa ksi??ki opowiada o tym jak to nasza bystra jak woda w klozecie Bella nie mo?e doj?? co z tym Edziem jest nie tak. Potem jest krótkie przej?cie gdzie ona próbuje go zaci?gn?? do ?ó?ka, a Edzio si? dyga, potem Edzio zaprasza j? do domciu gdzie przedstawia rodzin?, a potem w ko?cu zaczyna sie co? dzia?. Ale akcja jest tu jedynie krótkim epizodem, zaledwie takim wtr?ceniem na zako?czenie ksi??ki. I te? jest banalna i przewidywalna, prosta jak budowa cepa, to nawet nie sta?o ko?o krymina?u, a co dopiero mówi?, ?e posiada jakiekolwiek elementy tego? gatunku.
I niestety ka?da kolejna ksi??ka jest coraz gorsza. Zmierzch jest najsilniejsz? pozycj? cyklu, mo?na za?o?y?, ?e jest w miar? logiczny, nie m?czy, napisany prostym j?zykiem sprawia, ?e czyta si? szybko. Ka?da kolejna ksi??ka jest ju? coraz bardziej bzdurna, a w ostatniej cz??ci absurd goni absurd. I jak do tej pory wszystkie trzy cz??ci by?y opowie?ci? o 'pi?knej mi?o?ci', o tyle przy ostatniej cz??ci autorka chyba ostro ?pa?a. Jest zwyczajnie niesmaczna, nielogiczna, przekombinowana i chaotyczna, i kojarzy mi si? z tandetnymi ff z internetowych blogów. ?ENADA Jad?ka.
Okej, ?eby nie by?o, ?e tylko psy wieszam. Jakby nie patrze? przeczyta?am ca?o??. Mia?am nawet te ksi??ki, ale je sprzeda?am...
Co idzie na plus... to co wspomina?am wcze?niej, czyta si? szybko, poza tym sytuacj? troch? ratuj? postaci drugoplanowe, chocia? te? nie mog? sie oprze? wra?eniu, ?e s? zerzni?te z jednego szablonu. Chyba najbardziej normalna jest tam Leah, która pojawi si? w dalszych tomach i która ma t? nadzwyczajn? cech?, ?e nie cacka si? z Bell?. Nie wiedzie? czemu wszyscy si? cackaj? z Bell?. Skacz? wokó? niej jak ma?py na sznurku. Przypad?a mi te? do gustu Rosalie, bo jest (za przeproszeniem) suk? (jak na realia tej powie?ci. Bo prawdziwa sucz by j? pewnie wy?mia?a i odprowadzi?a do klasztoru) i te? nie cacka si? z Bell?. Przynajmniej do pewnego momentu. Struktury wampirów, ich prawa i pakty z wilko?akami mo?na by?o ciekawie rozwin??, mia?o to potencja?, ale Meyer jak zwykle spieprzy?a. Ca?y problem polega tak naprawd? na tym, ?e te ksi??ki s? zbyt ckliwe, ociekaj? patetyzmem, wydumanymi deklaracjami i pierniczeniem o pupie Maryni. To naprawd? mo?na by?o zrobi? inaczej. Nawet g?upie czarne charaktery s? sztampowe, takie po prostu z?e i nawet nie maj? ?adnej wy?szej (ani ni?szej) idei. "Jeste?my ?li, bo tacy si? urodzili?my, buahahahaha!"
Ksi??ka oczywi?cie mo?e si? podoba?. Panienkom w przedziale wiekowym 13-16 lat, które w ?yciu nie mia?y w r?ku porz?dnej ksi??ki. Cz?owiek to czyta i ca?y czas czeka na te wampiry przez du?e W, ewentualnie na wilko?aki te? na wu, na jak?? akcje mo?e, wzgl?dnie na powa?n? k?ótnie mi?dzy kochankami gdzie pot?ukli by kilka talerzy i... i nic. Nic, zero, null. Jak Bella zaczyna?a kr?ci? z innym to Edzio szlachetnie chcia? ust?pi?. Matko, co za
[email protected]#$*^, nawet nie umie zawalczy? o swoj? kobiet?. Zazdro?? nim szarpie - nim! - porywczym wampirem! Besti? w ludzkiej skórze! Udusi?by go najch?tniej, ale nie! On j? kocha i ust?pi tamtemu miejsca. Jezu, nawet romansid?em nie da si? tego nazwa? - w ogóle si? nie morduj? z zazdro?ci... :/
Ooops, zdaje si? ?e mia?am si? skupi? na pozytywach...
Szczerze, kiedy czyta?am pierwsz? ksi??k? mia?am momenty, ?e podoba?y mi si? w?tki kiedy oni sie tam lepiej poznawali. Romantyczne i infantylne sceny przypomnia?y mi czasy gimnazjum, da?o si? znie?? i nie bola?o tak bardzo. Ostatecznie jako kobieta mam w genach upodobanie do w?tków mi?osnych itepe. Ale potem to ju? by?o nudne. A jeszcze pó?niej wr?cz niesmaczne. A potem to ju? mi si? tylko rzyga? chcia?o. Brakowa?o mi akcji. Jakie? intrygi przewodniej, no czegokolwiek! Ca?a ksi??ka nie mo?e si? sk?ada? tylko z ochów i achów! Mo?na si? na to wyrzyga?!
Nie mam poj?cia na czym polega fenomen tej ksi??ki. Sama nie wiem co mog? dobrego o tym napisa? i jak to si? sta?o, ?e przeczyta?am ca?o?? i nie zbrzyd?o mi to na tyle, ?e nie posz?am tego spali? za domem, tylko kulturalnie sprzeda?am. Chyba jednak prosty, "szybki" styl. I kilka dobrych pomys?ów (tak strasznie spapranych). I chyba ukryta potrzeba przeczytania czego? z happy endem.
Oczywi?cie, ?e mog? to poleci?. Czytad?o na deszczowy wieczór dla podlotków jak znalaz?. ?atwe, lekkie, (?rednio) przyjemne. Ale to lektura na poziomie gimnazjum. I to takiego podrz?dnego gimnazjum. I na poziomie tandetnego, niskobud?etowego melodramatu.
Wiem! Jedno trzeba tym ksi??kom przyzna?. Maj? fajne ok?adki xD
E, nie. Jednak nie polecam. Nikomu.