: 28 paź 2013, 10:42
Skończyłam drugi tom przygód Charley Davidson – "Drugi grób po lewej". Wydawnictwo napisało kiedyś o tej książce w ten sposób: "To raczej nie jest książka z gatunku tych, które zachwycają. Może rozbawić i dostarczyć fajnej rozrywki, na co liczymy." I miało tu rację. Nie jest to z pewnością coś na miarę Kvothe, czy chociażby Kate, ale miło się to czyta. Wymienić można wiele wad, ale i tak mimo wszystko książkę można ocenić jako miłą, lekką i całkiem niezłą. Nie męczyłam się nawet przez chwilę przy czytaniu "Drugiego grobu...", a wręcz przeciwnie – raczej pędziłam po stronach, gdyż książka ta wchodzi bardzo lekko i bezproblemowo.
Ogólnie, jak napisałam, było przyjemnie, ale jeśli zacznie się analizować poszczególne elementy powieści, nie da się przegapić owych wad, o których również juz wspomniałam.
Chociażby bohaterowie. Charley miała być silną, zdecydowaną bohaterką, i właśnie taka jest, ale ponad to czasem bywała też irytująca. Autorka bardzo się starała, by Charley była zabawna, problem jednak w tym, że niekiedy przesadzała i w efekcie była zamiast tego żałosna. Nie miała wyczucia czasu, niekiedy teksty były rzucane nieco na siłę. Być może znajdą się fani takiego humoru (w końcu np. ktoś ogląda te idiotyczne parodie amerykańskie i się z nich śmieje), ale ja niekoniecznie do nich należę, tym bardziej z powodu tego braku wyczucia czasu. Ale poza tym bohaterka zachowywała się nielogicznie, a poza tym niekiedy też jak głupia. Reyes z kolei był bardzo niekonsekwentny – powinien być albo draniem, albo romantykiem; albo ją chronić, albo chcieć zabić. Takie przeskoki, fochy i niezdecydowanie nie pasują do tego bohatera. Miał być rasowy przedstawiciel gatunku PR, czyli super-zajebiaszczy przystojniak z lekka z piekła rodem, i w zasadzie był, z tym że autorka chciała spełnić jak najwięcej oczekiwań, umieścić w Reyesie maksymalną ilość cech, które tak uwielbiają czytelniczki, i wbić się w "ten typ", ale niestety nie umiała odsiać sprzeczności i połączyć tych wszystkich elementów w spójną całość. Już o przesadzie w pomysłach na pochodzenie i cel tego bohatera nawet nie chce się wspominać – [spoiler] Jakby nie mógł być średnio potężnym synem przeciętnego demona, nieeee, Reyes musi być synem szefa szefów i w dodatku być zdolnym do zniszczenia całego wszechświata. Cóż, autorka powinna się zastanowić, czego tak naprawdę chce. Potężnego bohatera czy też akcji. Obu się nie da, gdyż braknie w tym logiki - w końcu jeśli bohater jest taki potężny, to da sobie radę z każdym zagrożeniem i w zasadzie na co komu jakakolwiek akcja, skoro on wszystko może rozwiązać skinięciem palca.
Albo fakt, że w romantycznym zrywie wyrzekł się wszystkiego, sprzeciwił ojcu, czekał całymi latami, a nawet chyba wiekami, by być z Charley, chociaż widział ją tylko przez moment – jeden uśmiech, a on, syn piekieł, rzuca wszystko. Potem też nieustannie wspomina, że "to wszystko dla niej", ale grzebie się w sytuacji, płynie z prądem, zamiast być z nią. Eh, nawet nie chce mi się tego dalej roztrząsać.
Poza tym zabawne jest to, że syn Szatana mówi "Boże".[/spoiler] Akcja z kolei przedstawiała się już dużo lepiej. Było ciekawie i wciągająco; to naprawdę, naprawdę miło się czyta. No i książka nie jest przewidywalna. Seria o Charley Davidson nie jest paranormalem w czystym stanie – rzecz jasna ma w sobie pewne tego elementy, ale bardziej przypomina mi urban fantasy, ten tom chyba nawet bardziej niż poprzedni. To chyba właśnie ten aspekt UF mnie do tego przyciąga. Nie jest to rzecz jasna nic na miarę Kate, która to dopracowana jest w szczegółach, ale czyta się tę serię przyjemnie i można z nią miło spędzić czas, nie nudząc się przewidywalnymi zdarzeniami czy przerażającą naiwnością i pierdołatowością bohaterów.
Poświecę jeszcze tylko jeden akapit na wspomnienie o stronie wydawniczej. Otóż nie wygląda to dobrze. Niestety tłumaczenie jest stosunkowo słabe, język jest infantylny (pewnie w oryginale również, ale za sprawą takiego tłumaczenie widać to jeszcze bardziej), występują tu idiotyczne porównania (jak np. "Jego wzrok przesunął się po mnie jak zasłona ognia."). Korekta również nie jest zbyt dobra – sporo tu literówek, źle odmienionych, źle użytych lub brakujących słów (np. bronić się "przeciwko czemuś", zamiast "przed czymś"). Niestety dość mocno te braki rzucały się w oczy.
Krótko pisząc, "Drugi grób po prawej" jest książką ciekawą, lekką, przyjemną i całkiem wciągającą. Może i jest pełna nieścisłości, ale mimo wszystko czyta się ją bezproblemowo i ekspresowo. Sięgać po nią należy nie w poszukiwaniu uniesień czytelniczych, ale po zwykłą rozrywkę - z bohaterami można spędzić przyjemnie wieczór i pośmiać się z nich. Ot i tyle.
EDIT:
Jeszcze o czymś zapomniałam. Jeśli chodzi o zakończenie, to nawet nie chcę go pamiętać - jest bez sensu. No bo jak można się przy czymś tak upierać, potem robić coś na czuja, nie będąc pewną efektów i w dodatku celowo krzywdzić osobę, na której nam zależy. Charley zachowuje się wielokrotnie samolubnie i nie liczy się z niekonsekwencjami. Poza tym nie raz celowo mówiła niemiłe rzeczy, celowo raniła swoimi słowami. Denerwuje mnie takie podejście.
Ogólnie, jak napisałam, było przyjemnie, ale jeśli zacznie się analizować poszczególne elementy powieści, nie da się przegapić owych wad, o których również juz wspomniałam.
Chociażby bohaterowie. Charley miała być silną, zdecydowaną bohaterką, i właśnie taka jest, ale ponad to czasem bywała też irytująca. Autorka bardzo się starała, by Charley była zabawna, problem jednak w tym, że niekiedy przesadzała i w efekcie była zamiast tego żałosna. Nie miała wyczucia czasu, niekiedy teksty były rzucane nieco na siłę. Być może znajdą się fani takiego humoru (w końcu np. ktoś ogląda te idiotyczne parodie amerykańskie i się z nich śmieje), ale ja niekoniecznie do nich należę, tym bardziej z powodu tego braku wyczucia czasu. Ale poza tym bohaterka zachowywała się nielogicznie, a poza tym niekiedy też jak głupia. Reyes z kolei był bardzo niekonsekwentny – powinien być albo draniem, albo romantykiem; albo ją chronić, albo chcieć zabić. Takie przeskoki, fochy i niezdecydowanie nie pasują do tego bohatera. Miał być rasowy przedstawiciel gatunku PR, czyli super-zajebiaszczy przystojniak z lekka z piekła rodem, i w zasadzie był, z tym że autorka chciała spełnić jak najwięcej oczekiwań, umieścić w Reyesie maksymalną ilość cech, które tak uwielbiają czytelniczki, i wbić się w "ten typ", ale niestety nie umiała odsiać sprzeczności i połączyć tych wszystkich elementów w spójną całość. Już o przesadzie w pomysłach na pochodzenie i cel tego bohatera nawet nie chce się wspominać – [spoiler] Jakby nie mógł być średnio potężnym synem przeciętnego demona, nieeee, Reyes musi być synem szefa szefów i w dodatku być zdolnym do zniszczenia całego wszechświata. Cóż, autorka powinna się zastanowić, czego tak naprawdę chce. Potężnego bohatera czy też akcji. Obu się nie da, gdyż braknie w tym logiki - w końcu jeśli bohater jest taki potężny, to da sobie radę z każdym zagrożeniem i w zasadzie na co komu jakakolwiek akcja, skoro on wszystko może rozwiązać skinięciem palca.
Albo fakt, że w romantycznym zrywie wyrzekł się wszystkiego, sprzeciwił ojcu, czekał całymi latami, a nawet chyba wiekami, by być z Charley, chociaż widział ją tylko przez moment – jeden uśmiech, a on, syn piekieł, rzuca wszystko. Potem też nieustannie wspomina, że "to wszystko dla niej", ale grzebie się w sytuacji, płynie z prądem, zamiast być z nią. Eh, nawet nie chce mi się tego dalej roztrząsać.
Poza tym zabawne jest to, że syn Szatana mówi "Boże".[/spoiler] Akcja z kolei przedstawiała się już dużo lepiej. Było ciekawie i wciągająco; to naprawdę, naprawdę miło się czyta. No i książka nie jest przewidywalna. Seria o Charley Davidson nie jest paranormalem w czystym stanie – rzecz jasna ma w sobie pewne tego elementy, ale bardziej przypomina mi urban fantasy, ten tom chyba nawet bardziej niż poprzedni. To chyba właśnie ten aspekt UF mnie do tego przyciąga. Nie jest to rzecz jasna nic na miarę Kate, która to dopracowana jest w szczegółach, ale czyta się tę serię przyjemnie i można z nią miło spędzić czas, nie nudząc się przewidywalnymi zdarzeniami czy przerażającą naiwnością i pierdołatowością bohaterów.
Poświecę jeszcze tylko jeden akapit na wspomnienie o stronie wydawniczej. Otóż nie wygląda to dobrze. Niestety tłumaczenie jest stosunkowo słabe, język jest infantylny (pewnie w oryginale również, ale za sprawą takiego tłumaczenie widać to jeszcze bardziej), występują tu idiotyczne porównania (jak np. "Jego wzrok przesunął się po mnie jak zasłona ognia."). Korekta również nie jest zbyt dobra – sporo tu literówek, źle odmienionych, źle użytych lub brakujących słów (np. bronić się "przeciwko czemuś", zamiast "przed czymś"). Niestety dość mocno te braki rzucały się w oczy.
Krótko pisząc, "Drugi grób po prawej" jest książką ciekawą, lekką, przyjemną i całkiem wciągającą. Może i jest pełna nieścisłości, ale mimo wszystko czyta się ją bezproblemowo i ekspresowo. Sięgać po nią należy nie w poszukiwaniu uniesień czytelniczych, ale po zwykłą rozrywkę - z bohaterami można spędzić przyjemnie wieczór i pośmiać się z nich. Ot i tyle.
EDIT:
Jeszcze o czymś zapomniałam. Jeśli chodzi o zakończenie, to nawet nie chcę go pamiętać - jest bez sensu. No bo jak można się przy czymś tak upierać, potem robić coś na czuja, nie będąc pewną efektów i w dodatku celowo krzywdzić osobę, na której nam zależy. Charley zachowuje się wielokrotnie samolubnie i nie liczy się z niekonsekwencjami. Poza tym nie raz celowo mówiła niemiłe rzeczy, celowo raniła swoimi słowami. Denerwuje mnie takie podejście.