
Tytuł: Pierwszy grób po prawej
Autor: Darynda Jones
Tytuł oryginału: First Grave on the Right
Cykl: Charley Davidson
Tom: 1
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Data wydania: sierpień 2012
ISBN: 978-83-61386-18-6
Stron: 372
Cena: 36,90 zł
Opis:
Charley Davidson, prywatna detektyw i kostucha, widzi nieżywych ludzi. Jej zadaniem jako kostuchy jest przekonać ich, by "szli w stronę światła".
Niekiedy jednak ci nieżywi ludzie nie umarli śmiercią naturalną, bo na przykład zostali zamordowani. Niekiedy chcą, by Charley doprowadziła ich zabójców przed oblicze sprawiedliwości.
Wszystko dodatkowo komplikuje fakt, że Charley prowadzi bardzo bujne życie erotyczne, tyle że we śnie. I z udziałem tajemniczego nieznajomego, którego zagadkową tożsamość młoda detektyw próbuje wyjaśnić z takim samym zaangażowaniem, jak sprawę morderstwa trzech prawników...
"Pierwszy grób po prawej" to pozycja obowiązkowa dla wszystkich miłośników paranormal romance i urban fantasy na najwyższym poziomie!
Komentarz:
Książka wpadła mi w oko już jakiś czas temu, a to za sprawą tytułu (dla jasności – opisu nie przeczytałam do tej pory) i nawet fakt, że obiło mi się o uszy, iż jest to paranormal romance mnie nie zniechęcił (lubię sama, na własnej skórze przekonywać się, czy opinie są prawdziwe czy nie, albo po prostu testować książkę na sobie) , więc gdy okazało się, że książka jest dostępna w bibliotece, chętnie ją zamówiłam. Zabierając się za nią, nie liczyłam na wiele i miałam również świadomość, że może nie być lekko (wiadomo, ten gatunek tak miewa). Cóż, po przeczytaniu stwierdzam, że mogło być dużo gorzej. „Pierwszy grób po prawej” to nie jest, moim zdaniem przynajmniej, czystym paranormalem – akcja nie toczy się tylko i wyłącznie naokoło romansu głównej bohaterki z tajemniczym, przystojnym bliżej nieznanym bohaterem – ale o tym za chwilę. Ba, chcę zaznaczyć, że w tej książce akcja naprawdę się pojawia! Pierwsze zdania jednakże nie zapowiedziały mi nic dobrego, ponieważ znajduje się tam, już na wstępie, opis tego jak to w snach nawiedza bohaterkę tajemniczy, seksowny mężczyzna hojnie obdarzający ją przyjemnościami wiadomej natury. W tym momencie miałam ochotę odłożyć już tę książkę, jednak przekonałam samą siebie i kontynuowałam czytanie. Na szczęście, jak już wspomniałam, „Pierwszy grób po prawej” nie jest typowym paranormalem (tak! Posiada akcję!), a zawiera wiele fragmentów urban fantasy i myślę nawet, że trochę naciągając, można by tę książkę zakwalifikować właśnie do urban. „Pierwszy grób…” leży w pół drogi między UF i PR. Oczywiście mamy wątek romantyczny, ale towarzyszy mu również wątek detektywistyczny, który to nie jest wcale jakoś szczególnie przytłoczony przez ten pierwszy. W sumie najbardziej za paranormalem przemawia ukształtowanie bohaterki (czyli Charley Davidson, kostuchy i prywatnego detektywa), ponieważ, mojego dotychczasowego doświadczenia, ciekawa i inteligentna bohaterka w paranormalu to prawdziwa rzadkość. Charley do tego wąskiego grona nie należy. Jest głupiutka, arogancka, uważa wszystkich dookoła za kretynów (chociaż dosłownie zdanie wcześniej pokazała, że ów bohater ma rację), twierdzi, że zawsze ma rację, wielokrotnie zachowuje się jak rozkapryszone dziecko, a także stara się żartować, ale jej nie wychodzi, a w efekcie pokazuje, jaka jest żałosna. Jej próby, podkreślam próby, zabłyśnięcia dowcipem były tragiczne – w całej książce, która jest nimi wręcz obładowana, zaśmiałam się może z raz? Dwa? Jej żarty są tak koszmarnie głupie, że wielokrotnie miałam już dość. Niemożliwie denerwowało mnie, powtórzone w całej książce przynajmniej kilka razy, zdanie, które pewnie miało być żartem, ale oczywiście nie wyszło – „Patrzę na kogoś przez szybę/płot i widzę kogoś po drugiej stronie. Nie po tamtej stronie. Po drugiej stronie szyby/płotu.” Pojawiało się w różnych kombinacjach i sytuacjach, ale za każdym razem wybijało mnie z rytmu i irytowało.
To była największa wada – wszystko inne bez trudu da się znieść, jednak słaba bohaterka, tym bardziej narratorka, może zniszczyć nawet najlepszą powieść. Ta pozycja najlepsza nie była, choć jak na książkę, w której obecny jest TEN, jeden jedyny, tajemniczy i seksowny tru loff (tym bardziej, gdy jego sekret jest AŻ taki – swoją drogą nie spodziewałam się takiego… sekretnego faktu (nie zaspoileruję :P) i przyznam, że nie jestem pewna, czy było to dobre posunięcie autorki) zła nie była. Romans nie był jedyną, główną, nazwijmy to, podporą akcji. (Wiem, powtarzam się.)
Nie sposób zliczyć dziur logicznych ujawniających się w tej książce. Począwszy od bliżej niesprecyzowanej właściwości duchów, która to polegała na tym, że czasem mogli dotykać osób i rzeczy (i oddziaływać na nie), a czasem nie. Na ten przykład: jeden duch Cię głaszcze po głowie i nic nie czujesz, drugi Cię pociągnie za krawat i już poczujesz, albo zamknie drzwi, albo usiądzie na krześle (jeszcze musisz mu owe odsunąć, bo gdzie tam, w blacie nie usiądzie). Autorka mogłaby się zdecydować – jeśli duchy mogą dotykać żyjących to niech się tego trzyma, jeśli dotykać mogą tylko kostuchy (jako tej żyjącej w obu wymiarach) – tak samo. Z przedmiotami podobnie – chociaż to na upartego można jakoś uzasadnić. Inną logiczną wpadką jest na przykład to, że na całym świecie jest tylko jedna jedyna kostucha, czyli ktoś kto pomaga przejść na drugą stronę duchom, które nie załatwiły swoich spraw, a także pomaga im owe załatwić. Nie wszystkie umarlaki potrzebują jej „pośrednictwa”, ponieważ większość idzie od razu w góry lub na dół – jednak nawet mimo to, duchów z niezałatwionymi sprawami musi być ogrom (tym bardziej, że niedokończonymi sprawami tych osób może być na przykład to, że nie powiedzieli swej rodzicielce lub babci, że to oni rozbili filiżankę, albo że to nie oni wykorzystali (z tego co pamiętam) cały lakier (co swoją drogą nie było prawdą, a duszek po prostu nie chciał, by matula ją o to obwiniała…), więc jednak kostucha na cały świat to bardzo mało. Przynajmniej moim zdaniem – autorka twierdzi co innego. U niej umarlaków jest zadziwiająco mało. A przecież wystarczy chwilę pomyśleć - jeśli takie sprawy. Jakie przedstawiłam wyżej, miałyby ludzi zatrzymywać, to w samych Stanach Zjednoczonych kostucha miałaby tyle roboty, że musiałby tylko stać i patrzeć, jak nieprzerwany strumień dusz przez nią przepływa, tudzież być w stu miejscach na raz, by owym umarlakom pomóc zadławić ich sprawy. Przypominam, że jest to jedna jedyna kostucha, a w Stanach żyje niecałe 5% całej ludności świata. Co zatem z resztą globu? Są zaduchowieni? Panuje przeludnie… znaczy przeduchowienie? A może Europejczycy, Afrykanie i Azjaci nie miewają niedokończonych spraw? Naprawdę wątpię, by dusze organizowały sobie „przelot przez Atlantyk” (chociaż kto wie, czy nie dosłownie), by dotrzeć do Stanów do kostuchy, zakładając oczywiście, że wiedzą o kimś takim. Już widzę, jak Charley leci do Europy, wychodzi z samolotu i nagle utyka na pozornie pustym placu, a tak naprawdę pełnym umarlaków, którzy ledwo się mieszczą się na kontynencie (w końcu od lat nie było u nich kostuchy). Bez sensu! Kupy się nie trzyma.
Mimo wszystko, podsumowując, nie było tak źle. Błędy logiczne można było zignorować, a bohaterkę stara się przecierpieć. Akcja była całkiem ciekawa, ON również (sama jego historia, poza ostatnim fragmentem, jest interesująca i, nie powiem, nawet wciągająca), a i pojawiło się parę niezłych postaci. Mam trochę zastrzeżeń do polskiego wydania – tłumaczenie bywało kiepskie, zdarzały się błędy w korekcie, a także miejsca, w których wydawało mi się, że brakuje fragmentów (aczkolwiek to już raczej nie wina wydawnictwa, chociaż kto wie). Ogólnie nie było źle, ośmielę się napisać, że nawet dobrze (jak na gatunek rzecz jasna). Nieźle się bawiłam, nawet mimo żarcików bohaterki, więc kolejny tom przeczytam – jestem ciekawa, co też wymyśliła autorka.
Czarownica: Jak Twoją wypowiedź poznałam, tym bardziej książkę chce przeczytać, zachęciłaś mnie
EDIT:

Tytuł: Drugi grób po lewej
Autor: Darynda Jones
Tytuł oryginału: Second Grave on the Left
Cykl: Charley Davidson
Tom: 2
Format: 143x205
Oprawa: miękka
Liczba stron:
Tłumaczenie: Anna Pochłódka-Wątorek
ISBN: 978-83-61386-33-9
Data wydania: 26 czerwca 2013
Opis:
[spoiler]Kiedy najlepsza przyjaciółka obcesowo budzi Charley w środku nocy, każe jej natychmiast się ubierać, a w dodatku rzuca w nią ubraniami, Charley zaczyna się zastanawiać, o co Cookie chodzi. Kapcie-króliczki i skórzana miniówa? W zestawie? Serio?
Cookie wyciąga Charley przemocą i bezskutecznie próbuje upchnąć ją do bagażnika – głównie dlatego, że kostucha się stawia. W końcu jednak wyjaśnia, że jej przyjaciółka Mimi zniknęła pięć dni wcześniej, ale właśnie wysłała do Cookie sms-a z propozycją pilnego spotkania w pewnej restauracji. Na miejscu wprawdzie nie ma Mimi, jest za to pozostawiony przez nią ślad – kobiece imię na ścianie toalety. Na parkingu przed restauracją Charley i Cookie zostają napadnięte przez rozszalałego męża zaginionej, który ostatecznie je wynajmuje, by znalazły jego żonę. Ponoć Mimi zachowywała się podejrzanie, odkąd się dowiedziała, że koleżanka z czasów liceum – ta sama, o której mowa na ścianie – została zamordowana…
Tymczasem Reyes Alexander Farrow (znany również jako Syn Szatana. Tak jest. Dosłownie) opuścił swe cielesne ciało, bo torturują go demony, które pragną tym sposobem zwabić Charley. Reyes nie może do tego dopuścić, bo jeśli demony dorwą Charley, zdobędą portal do nieba… i zrobi się nieprzyjemnie. Czy Charley pogodzi gorące noce z bezcielesnym Reyesem oraz jeszcze gorętsze dni, poświęcane na tropienie zaginionej? Czy Cookie kiedykolwiek wyrobi sobie dobry gust? I czy na świecie jest dość kawy oraz czekolady, by dostarczyć paniom paliwa?[/spoiler]