Autor: Marie Lu

Tytuł: Legenda. Rebeliant
Tom: 1
Tłumaczenie: Marcin Mortka
Tytuł oryginału: Legend
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Data wydania: 7 listopada 2012
ISBN: 978-83-265-0466-2
Liczba stron: 304
Format: 145x205
Opis:
Republika, miejsce niegdyś znane jako zachodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych, jest uwikłana w wieczną wojnę ze swymi sąsiadami, Koloniami. Piętnastoletnia June, urodzona w elitarnej rodzinie w jednej z najbogatszych dzielnic Republiki, jest wojskowym geniuszem. Posłuszna, pełna pasji i oddana ojczyźnie, jest wychowywana na przyszłą gwiazdę najwyższych kręgów Republiki. Również piętnastoletni Day, urodzony w slumsach sektora Lake, jest najbardziej poszukiwanym przestępcą Republiki, ale kierujące nim motywy wcale nie są tak podłe jak by się mogło wydawać. Pochodzący z dwóch różnych światów June i Day nie mają powodu, by się spotkać, aż pewnego dnia brat June, Metias, pada ofiarą morderstwa, a Day staje się głównym podejrzanym. Wciągnięty w śmiertelną zabawę w kotka i myszkę, Day ucieka, próbując jednocześnie uratować swą rodzinę, a June desperacko usiłuje pomścić śmierć brata. Zbieg okoliczności sprawia, iż oboje odkrywają prawdę o wydarzeniach, przez które połączyły się ich losy. Dowiadują się też, że ich ojczyzna gotowa jest sięgnąć po wszelkie dostępne środki, by zataić sekrety. Oszałamiająca pierwsza powieść Marie Lu, pełna akcji, napięcia i romansu, bez wątpienia wciągnie i poruszy każdego czytelnika.
Komentarz:
Rebeliant jest świetny! Zdecydowanie jest to książka z dużym potencjałem, który w większości został wykorzystany.
Rasowa dystopia tudzież antyutopia ze świetnymi pomysłami. Twardy świat maksymalnie ograniczonej wolności dla biednych, indoktrynacji obywateli, oszukiwania mieszkańców, absolutnej kontroli nad ludem, niezwyciężonego systemu. Gruzy Stanów Zjednoczonych – można wywnioskować, iż USA rozpadły się na dwa rywalizujące państwa, z których jedno – Republika – jest tyranem, kontrolującym, kierującym i nadzorującym wszystkich obywateli. Nie ma tam miejsca dla ludzi omijających system. Wszyscy oporni są wyławiani, tropieni, śledzeni i zabijani. Obywatele są manipulowani przez Kongres. Cały system podporządkowany jest potrzebom militarnym, całe życie Republiki krąży wokół wojny z Koloniami. Aby wyłowić obiecujące „okazy”, a pozbyć się „wadliwych”, dzieci w wieku dziesięciu lat odbywają Próbę, podczas której sprawdza się ich ewentualną przydatność dla wojska – szybkość, spostrzegawczość, inteligencję, kondycję. Zwycięstwo w wojnie ponad wszystko – a jeśli przez to mają zginąć miliony to trudno. [spoiler] Ciekawe i szokujące (aczkolwiek z racji gatunku – do przewidzenia) są również odkrycia, których dokonują bohaterowie – manipulacja epidemiami, celowe ich tworzenie i rozprzestrzenianie, aby udoskonalić technologię i zwiększyć, a przynajmniej ja to tak zrozumiałam, skuteczność na froncie. [/spoiler]
Dwójka głównych bohaterów to dwa spojrzenia na zupełnie inne światy. Day to wyrzutek systemowy, który oblał Próbę i który już dawno z tego powodu winien gryźć ziemię, wrzód na tyłku systemu i od dawna ścigany przestępca. A ma jedynie piętnaście lat. June natomiast to cudowne dziecko, które jako jedyne uzyskało maksymalny wynik z Próby, inteligentna, przyszła wysoko postawiona osobistość. Autorka zestawiła oba ich światy – świat elit, bogactwa i dostatków, oddania prześwietnej Republice, oraz świat biedoty i utrapień systemu, który dziesiątkują epidemie, który jest od samego początku kontrolowany i podporządkowywany Republice. W którymś jednak momencie te dwa światy się ścierają… Muszę przyznać, że naprawdę podobały mi się te wszystkie postacie – były ciekawe i szczególne. Znajdą się jednak przeczy, które i się w nich bardzo nie podobały, aczkolwiek nie wpłynęło to aż tak bardzo na odbiór całej powieści, jak się obawiałam. Miłość, szczególnie tak obcesowo i bezpośrednio wprowadzona, była niezwykle denerwującą sprawą. Spokojnie można byłoby ją znieść, gdyby nie została przedstawiona tak naiwnie i beztrosko. Ckliwe teksty, zachwycanie się urodą tej drugiej osoby i rozmyślanie o pocałunku, zwłaszcza w chwilach, które nie są ku temu odpowiednie, wydało mi się zabiegiem autorki, który miał na celu wpasowanie się w gust przeważającej liczby odbiorców (a przynajmniej mam nadzieję, że autorka zrobiła to w ten sposób, ponieważ była przekonana, że dzięki temu zyska więcej czytelników, niż dlatego, że jest fanką mdłych teksów). Niestety zabrakło, tak myślę przynajmniej, warsztatu przez co wątek ten wyszedł dość topornie i nieelegancko. Jest to jednak sprawa, którą jestem w stanie zdzierżyć i przetrwać, ponieważ poza tym i kilkoma drobnymi potknięciami jest to naprawdę bardzo dobra książka. Poza tym nie wątpię, iż motyw miłości między głównymi bohaterami znajdzie obszerne grono zwolenników, a przynajmniej że przeważająca liczba czytelników nie odbierze tego jako wadę.
Wspomniałam chwilę wcześniej o drobnych potknięciach. Miałam w tym momencie na myśli m.in. wyjątkowo małą ilość kamer na ulicach i w budynkach rządowych i publicznych. [spoiler] Wysuwam taki wniosek, ponieważ zakładam, iż bohaterka zachowywałaby dużo bardziej zaawansowaną ostrożność, gdyby chociaż jedna czy dwie kamery mogły zobaczyć, jak wychodzi z pokoju, co mogłoby być użyte do sprawdzenia jej wersji zdarzeń. To raz. A dwa, że gdyby w szpitalu, do którego zakradł się Day, były kamery, od razu mieliby jego zdjęcia, przez co odnalezienie go nie byłoby takie trudne, a June wiedziałaby, że on to on, gdy już go spotkała. [/spoiler] Innym potknięciem jest mikrofon, który wyłapuje drgania strun głosowych i przekazuje już normalne słowa do odbiorcy nadzorującego akcję. Chyba zmartwię tym panią Lu, ale aby powstało słowo potrzebny jest aparat mowy – usta, język. Struny głosowe wywołują tylko i wyłącznie drgania powietrza, które w słowa są przetwarzane dopiero przez usta i język.
Mimo wszystko jest to naprawdę dobra książka. Ciekawa, szybka, wciągająca akcja. Interesujący bohaterowie. Tajemnicza tajemnica rządowa. Rebeliant to dopiero wprowadzenie i jestem naprawdę ciekawa, co będzie dalej. Ponadto z tego, co wyczytałam, ma powstać film na podstawie tej powieści (ktoś się chyba zasugerował sukcesem „Igrzysk śmierci”) i jego również jestem ciekawa.
Polecam, warto przeczytać.
