Rozważania o 4 części
Moderatorzy: Administratorzy, Moderatorzy, Junior Admini
Dajcie spokój, z oryginalne okładki nie dałoby się wycisnąć nic więcej. Szkoda że fabryka akurat w tej sytuacji nie skusiła się na własne okładki, ale w sumie teraz nie chciałabym żeby nagle diametralnie zmienili styl. Nie jest źle, nie marudze, bo naprawdę się ciesze że w końcu wychodzi :)
I read a book about the self, Said I should get expensive help.
To są właśnie rzeczy
jakie przychodzą mi do głowy
kiedy siedzę w domu podczas burzy,
czekając na telefon od kuratora sądowego
To są właśnie rzeczy
jakie przychodzą mi do głowy
kiedy siedzę w domu podczas burzy,
czekając na telefon od kuratora sądowego
Ja uważam, że nasze wersje okładek są trochę ładniejsze od oryginalnych. Nie zmienia to faktu, że są i tak paskudne ale są żywsze a nie takie przymulone jak w oryginale.
Poza tym mam gdzieś jaką będzie miała okładkę ja chcę wreszcie mieć polskie wydanie na półce. Na szczęście to stanie się już niedługo.

Poza tym mam gdzieś jaką będzie miała okładkę ja chcę wreszcie mieć polskie wydanie na półce. Na szczęście to stanie się już niedługo.
Nothing is true. Everything is permitted.
- Czarownica
- Zaawansowany Stopień Zupiorzenia
- Posty: 2714
- Rejestracja: 23 cze 2010, 17:52
- wiedźma z bagna
- Zaawansowany Stopień Zupiorzenia
- Posty: 1301
- Rejestracja: 13 sie 2010, 14:40
Wnętrze, wnętrze i po wnętrzu.
Wcale się nie kłócę - obiektywizm może być jedną z wielu zalet, których szczęśliwie nie posiadam. Niemniej chciałam zaznaczyć, że ponownie preferuję tłumaczenie forumowe. Uważam, że w porównaniu z oficjalnym jest po prostu zręczniejsze. Pomijam już fakt zrobienia z Andrei zwierzydłaka. Ogólnie nie jest źle, ale z zachwytu na pysk nie padam i nie jest to li i jedynie kwestia wrodzonej wredoty i umiłowania do krytykanctwa.
Wcale się nie kłócę - obiektywizm może być jedną z wielu zalet, których szczęśliwie nie posiadam. Niemniej chciałam zaznaczyć, że ponownie preferuję tłumaczenie forumowe. Uważam, że w porównaniu z oficjalnym jest po prostu zręczniejsze. Pomijam już fakt zrobienia z Andrei zwierzydłaka. Ogólnie nie jest źle, ale z zachwytu na pysk nie padam i nie jest to li i jedynie kwestia wrodzonej wredoty i umiłowania do krytykanctwa.
I cóż to zmieni, gdy z młodych gniewnych, wyrosną starzy wk..wieni ???
- wiedźma z bagna
- Zaawansowany Stopień Zupiorzenia
- Posty: 1301
- Rejestracja: 13 sie 2010, 14:40
Czytajcież szybciej tę magię, bo ja tu chcę podyskutować oficjalnie i się poznęcać, a nie ma kurna z kim.
Poza tym, cofam to, co wcześniej napisałam o szczeniackich zalotach. Przemyślałam kwestię i jednak przylepienie klatki z kotem do sufitu i rozbryzganie kociego moczu wiatrakiem od lampy po całym pokoju bije wszystko, co Kate i Curran robią, na głowę. Wygląda to gówniarzowato, a i owszem, jednakże w całym wątku miełosnym autorzy starają się dać do zrozumienia, że to norma dla zmiennokształtnych. Tak mają i już. I jest to uwarunkowane gatunkowo. Swoją drogą, przerąbane mieć takie impulsy i zachciewajki, nad którymi nie można zapanować. Ha, podobała mi się akcja nad basenem, którą zrobiła Andrea, rozśmieszyła mnie.
Poza tym, cofam to, co wcześniej napisałam o szczeniackich zalotach. Przemyślałam kwestię i jednak przylepienie klatki z kotem do sufitu i rozbryzganie kociego moczu wiatrakiem od lampy po całym pokoju bije wszystko, co Kate i Curran robią, na głowę. Wygląda to gówniarzowato, a i owszem, jednakże w całym wątku miełosnym autorzy starają się dać do zrozumienia, że to norma dla zmiennokształtnych. Tak mają i już. I jest to uwarunkowane gatunkowo. Swoją drogą, przerąbane mieć takie impulsy i zachciewajki, nad którymi nie można zapanować. Ha, podobała mi się akcja nad basenem, którą zrobiła Andrea, rozśmieszyła mnie.
I cóż to zmieni, gdy z młodych gniewnych, wyrosną starzy wk..wieni ???
Nie przeczytałam jeszcze całej książki, jak na razie fragmenty (czyli jakąś 1/3 książki). Co do samej treści "Magia Krwawi" nie mam zastrzeżeń. Świetne po prostu. Od pudla bojowego, przez nieumarłych magów i przygody Andrei w łaźni, do kolejnych wydarzeń, których nie wymienię coby nie spoilerować. Boskie. Ale jeśli mam oceniać tłumaczenie... Mam ochotę odgryźć tłumaczce głowę. Za Pana NIEumarłych, Partnerkę/Towarzyszkę, dodam że napisane małą literą
(zdecydować się nie może, do cholery?! Skoro w poprzedniej części była Towarzyszka to na co jeszcze tę Partnerkę wwala). No i jeszcze Mej Lej, co chwilę mi zajęło zanim rozszyfrowałam, czyli w oryginale Mole Hole.
Język a`la prawie młodzieżowy slang, dziwaczne teksty. Kogo dusić najpierw? O literówkach nie wspomnę.
EDIT:
Jeszcze jedno, czy mi się tylko wydaje, czy papier jest gorszy niż ten z poprzednich części?


EDIT:
Jeszcze jedno, czy mi się tylko wydaje, czy papier jest gorszy niż ten z poprzednich części?
Oh yes Daddy is home and he ain't happy.

- destrakszyn
- Destrukcyjna Esencja Wszechświata
- Posty: 974
- Rejestracja: 07 sie 2010, 10:46
Osobiście jestem strasznie wyczulona na takie rzeczy i w zasadzie już po przerzuceniu strony widzę brak przecinka, kropki, myślnika czy literówkę. Psuje mi to przyjemność czytania, dlatego trudno mi powiedzieć, żebym była papierowym wydaniem w całkowicie zachwycona.Sophie pisze:O literówkach nie wspomnę.
Wychodzi na to, że my, nieprofesjonaliści, radzimy sobie lepiej...Sophie pisze:Ale jeśli mam oceniać tłumaczenie...

Cieszę się, że czytałam Magic Bleeds in inglisz (a później w naszym tłumaczeniu), bo uznałabym, że Ilona i Gordon znacznie się opuścili. Również leciałam raczej fragmentami, ale słownictwo faktycznie wydało mi się zbyt... prostackie, zbyt swobodne, co szczególnie mnie uderzało w tych miejscach, które sama tłumaczyłam i nieskromnie wiedziałam, że użyte przeze mnie wyrażenia lepiej oddawały istotę tej książki.
Błędy, jakie popełniała tłumaczka - to, o czym napisałaś, Sophie - doprowadzały mnie do szału. Rozumiem, że nie jest wkręcona w kanon, ale dla zwykłej przyzwoitości i dbania o fanów powinna choć zerknąć, jakie nazwy były używane wcześniej. Jestem zła, zła, zła!
Pomijając te nieprzyjemne ekscesy, treści samej w sobie biję pokłony. Język Kate cięty jak zawsze, Curran równie irytujący i przeze mnie uwielbiany, Jim wciąż ciemnotajemniczy i w mhhhhrocznym płaszczu. Grendel zaś okazuje się być fantastycznym nowym bohaterem opowieści; któż by nie chciał psa, który posiada supermoc równoczesnego rzygania i sikania na dywan? Nie wątpię, że ów pies z piekła rodem w przyszłych tomach doczeka się istotnej roli, zatem tym bardziej trudno mi cierpliwie czekać.
Czy tylko ja mam wrażenie, że z każdą części seria robi się coraz bardziej krwawa? Coraz więcej ofiar, coraz więcej ciał, coraz więcej okrucieństwa. Może to się wiązać z Rolandem, który zbliża się do rozwiązania zagadki swego zaginionego potomka, ale ci, co czytali Magic Slays [spoiler]wiedzą przecież, że tym razem nie było doń wiele nawiązań. A morderstw dużo, dużo razy więcej.[/spoiler]. Przypadkowe działanie autorów czy zamierzone? Jeśli robią to celowo, jaki jest powód tej wzrastającej ilości martwych?
Sądzę, że raczej to jest zamierzone. A dążą do wybicia ludności caaałej planety. Myślę też, że ma być to przygotowanie na krwawe/zabójcze dla jednej ze stron/brutalne spotkanie rodzinne. Takie potęgowanie napięcia. Ewentualnie, w ostatniej części będziemy się spodziewać kompletnej rzeźni, a autorzy rozwiną to zupełnie inaczej i nie będzie taplania w krwawym jeziorze.destrakszyn pisze:Przypadkowe działanie autorów czy zamierzone? Jeśli robią to celowo, jaki jest powód tej wzrastającej ilości martwych?
Zgodzę się z tym całkowicie. Czasem napotykałam na zdanie, które sprawdzałam u nas i aż mnie skręcało z powodu złego przetłumaczenia albo przetłumaczenia nie trafiającego w sedno. Niestety obawiam się, że wszystkie możemy być nieusatysfakcjonowane tłumaczeniem oficjalnym. A to z prostego powodu - nasze było tak zajebiste, że nie da się tego przebić w żaden sposób.destrakszyn pisze:Wychodzi na to, że my, nieprofesjonaliści, radzimy sobie lepiej...Sophie pisze:Ale jeśli mam oceniać tłumaczenie...

Oh yes Daddy is home and he ain't happy.

- destrakszyn
- Destrukcyjna Esencja Wszechświata
- Posty: 974
- Rejestracja: 07 sie 2010, 10:46
Święta prawda.Sophie pisze:A to z prostego powodu - nasze było tak zajebiste, że nie da się tego przebić w żaden sposób.

Najgorzej było z tymi rozdziałami, które tłumaczyłam. M.in., temu z wydarzeniami na linii Kate-Saiman-Curran poświęciłam wiele, wiele uwagi i z pamięci wytykałam błędy, doszczętnie niszcząc przyjemność czytania.Sophie pisze:Czasem napotykałam na zdanie, które sprawdzałam u nas i aż mnie skręcało z powodu złego przetłumaczenia albo przetłumaczenia nie trafiającego w sedno.

Myślałam o tym, ale żeby tak caaałą? Po uderzeniu magii świat znowu stał się wielki, zaś Roluś - z tego, co wiemy - obecnie panoszy się tylko po hAmeryce.Sophie pisze:Sądzę, że raczej to jest zamierzone. A dążą do wybicia ludności caaałej planety. Myślę też, że ma być to przygotowanie na krwawe/zabójcze dla jednej ze stron/brutalne spotkanie rodzinne. Takie potęgowanie napięcia. Ewentualnie, w ostatniej części będziemy się spodziewać kompletnej rzeźni, a autorzy rozwiną to zupełnie inaczej i nie będzie taplania w krwawym jeziorze.
- wiedźma z bagna
- Zaawansowany Stopień Zupiorzenia
- Posty: 1301
- Rejestracja: 13 sie 2010, 14:40
No, to mi ulżyło, bo już myślałam, że przesadzam z krytykanctwem. Dodam tylko, że ta pani tłumaczy już drugą część Kate. Poprzednią też ona przekładała i się wtedy czepiałam. Tyle tylko, że tym razem jest jeszcze gorzej. W niektórych fragmentach jej tłumaczenie absolutnie zabiło ducha książki, na rzecz stylizacji nastolatkowej - w sensie książek dla niezbyt rozgarniętych fanek Zmierzchu.
A mówiłam, żeby tłumaczyć i MS - zobaczycie, że oficjalne to będzie kaszana.
A mówiłam, żeby tłumaczyć i MS - zobaczycie, że oficjalne to będzie kaszana.
I cóż to zmieni, gdy z młodych gniewnych, wyrosną starzy wk..wieni ???
Mam czwartą część Kate prawie od premiery ale jakoś nie ciągnie mnie do przeczytania. A po waszych opiniach tym bardziej.
[spoiler] Zresztą ilość trupów to dopiero bije rekordy w piątej części.[/spoiler]
Może autorzy chcą nas przygotować na ostateczną rozgrywkę. Na wielką balistyczną scenę w ostatniej części? Co by czytelnik nie został nagle przytłoczony.

Zgadzam się, że zamierzone.destrakszyn pisze:Czy tylko ja mam wrażenie, że z każdą części seria robi się coraz bardziej krwawa? Coraz więcej ofiar, coraz więcej ciał, coraz więcej okrucieństwa. Może to się wiązać z Rolandem, który zbliża się do rozwiązania zagadki swego zaginionego potomka, ale ci, co czytali Magic Slays
[spoiler]wiedzą przecież, że tym razem nie było doń wiele nawiązań. A morderstw dużo, dużo razy więcej. [/spoiler]
Przypadkowe działanie autorów czy zamierzone? Jeśli robią to celowo, jaki jest powód tej wzrastającej ilości martwych?
[spoiler] Zresztą ilość trupów to dopiero bije rekordy w piątej części.[/spoiler]
Może autorzy chcą nas przygotować na ostateczną rozgrywkę. Na wielką balistyczną scenę w ostatniej części? Co by czytelnik nie został nagle przytłoczony.
Kto wie, może Śmierć sypia z pluszowym misiem? Nigdy w życiu.
Mi się wydaje, że stawka się robi coraz większa, sprawy nabierają jeszcze bardziej globalnego i bardzo ważnego wymiaru, to i trupów jest coraz więcej. Szykuje się jakaś grubsza scena batalistyczna, oj tak.
Ja ogólnie mam takie wrażenie, że książki są z każdym kolejnym tomem coraz lepsze. Jedynka i dwójka były super, naprawdę wciągnęłam się w ten świat, ale to trzecią część pokochałam, jak na razie pozostaje dla mnie najlepsza za wszystko - za fabułę, akcję i porządną dawkę emocji. Magię co Krwawi stawiam za to wyżej niż pierwsze dwa tomy.
Uważam, że sama Kate zrobiła się też ciekawszą postacią, w pierwszym tomie zdarzało się, że irytowały mnie jej niektóre pyskówki, które były zresztą nieraz po prostu słabe (albo słabe tłumaczenie). To był taki prawdziwy początek wszystkiego. Teraz nasza bohaterka ma przyjaciół, obiekt westchnień - drużynę, z którą można iść na wojnę jak znalazł.
A co do tłumaczenia - czytałam i Wasze, ale nie wykonywałam przy nim żadnej pracy, więc nie pamiętam wszystkiego tak dokładnie. W niektórych miejscach odniosłam (kolejny raz) wrażenie, że zdania zostały nieco ugłaskane - tam, gdzie faktycznie było przekleństwo, albo nie do końca dobrze przetłumaczone. Szczerze przyznam - nie sprawdzałam, bo zwyczajnie boję się, że będę jak Wy zgrzytać zębami i już w ogóle będę miała ochotę spalić to wydanie
Tłumaczka uważam, że wykonuje świetną robotę, całość czyta się bardzo płynnie, zdania są zgrabne. I mam problem, bo z jednej strony czyta mi się je lepiej niż te 2 tomy w innym tłumaczeniu, a z drugiej strony mam też sporo zastrzeżeń. To co bym jej zarzuciła to zbytnią ingerencję. Mieliśmy zwierzołaka - krótkie, zwięzłe i na temat; po co więc robić z niego zwierzydłaka? To samo było z 4 częścią Mercy - ta sama tłumaczka, masa przyjętych wcześniej przez inną tłumaczkę nazw własnych została całkowicie pozmieniana. Zgodzę się, że mogły nie być niektóre do końca trafne, ale tak się po prostu nie robi. Bo nie były też tak bardzo złe, żeby je zaraz za jednym zamachem wyeliminować.
Zbyt młodzieżowy język? No niestety tak. Tłumaczka widać, że nie boi się używać różnych nazw i sformułowań potocznych - i to jest dobre, niekiedy jednak nieco przesadzone. Nie zapominajmy, że większość bohaterów jest już dorosła. Nie widzę problemu w młodzieżowym slangu, ale wszystko z umiarem i w zgodzie z duchem książki.
Moimi takimi osobistymi i znienawidzonymi słówkami, które tłumaczka bardzo pokochała, to "dokooptować" (jak się je zauważy, to już nie da się na niego nie zwrócić uwagi, choćby wystąpiło w całej książce jeszcze tylko ze 3 razy) oraz "in spe" - było już w trzecim tomie i tam właśnie zapałałam do niego wielką niechęcią. Nie widzę, po prostu nie widzę bohaterów używających tego sformułowania zamiast "przyszły".
Ja ogólnie mam takie wrażenie, że książki są z każdym kolejnym tomem coraz lepsze. Jedynka i dwójka były super, naprawdę wciągnęłam się w ten świat, ale to trzecią część pokochałam, jak na razie pozostaje dla mnie najlepsza za wszystko - za fabułę, akcję i porządną dawkę emocji. Magię co Krwawi stawiam za to wyżej niż pierwsze dwa tomy.
Uważam, że sama Kate zrobiła się też ciekawszą postacią, w pierwszym tomie zdarzało się, że irytowały mnie jej niektóre pyskówki, które były zresztą nieraz po prostu słabe (albo słabe tłumaczenie). To był taki prawdziwy początek wszystkiego. Teraz nasza bohaterka ma przyjaciół, obiekt westchnień - drużynę, z którą można iść na wojnę jak znalazł.
A co do tłumaczenia - czytałam i Wasze, ale nie wykonywałam przy nim żadnej pracy, więc nie pamiętam wszystkiego tak dokładnie. W niektórych miejscach odniosłam (kolejny raz) wrażenie, że zdania zostały nieco ugłaskane - tam, gdzie faktycznie było przekleństwo, albo nie do końca dobrze przetłumaczone. Szczerze przyznam - nie sprawdzałam, bo zwyczajnie boję się, że będę jak Wy zgrzytać zębami i już w ogóle będę miała ochotę spalić to wydanie

Tłumaczka uważam, że wykonuje świetną robotę, całość czyta się bardzo płynnie, zdania są zgrabne. I mam problem, bo z jednej strony czyta mi się je lepiej niż te 2 tomy w innym tłumaczeniu, a z drugiej strony mam też sporo zastrzeżeń. To co bym jej zarzuciła to zbytnią ingerencję. Mieliśmy zwierzołaka - krótkie, zwięzłe i na temat; po co więc robić z niego zwierzydłaka? To samo było z 4 częścią Mercy - ta sama tłumaczka, masa przyjętych wcześniej przez inną tłumaczkę nazw własnych została całkowicie pozmieniana. Zgodzę się, że mogły nie być niektóre do końca trafne, ale tak się po prostu nie robi. Bo nie były też tak bardzo złe, żeby je zaraz za jednym zamachem wyeliminować.
Zbyt młodzieżowy język? No niestety tak. Tłumaczka widać, że nie boi się używać różnych nazw i sformułowań potocznych - i to jest dobre, niekiedy jednak nieco przesadzone. Nie zapominajmy, że większość bohaterów jest już dorosła. Nie widzę problemu w młodzieżowym slangu, ale wszystko z umiarem i w zgodzie z duchem książki.
Moimi takimi osobistymi i znienawidzonymi słówkami, które tłumaczka bardzo pokochała, to "dokooptować" (jak się je zauważy, to już nie da się na niego nie zwrócić uwagi, choćby wystąpiło w całej książce jeszcze tylko ze 3 razy) oraz "in spe" - było już w trzecim tomie i tam właśnie zapałałam do niego wielką niechęcią. Nie widzę, po prostu nie widzę bohaterów używających tego sformułowania zamiast "przyszły".
The problem with reading a good book is that you want to finish the book, but you don't want to finish the book.